Masz pytania?

Zadzwoń: 500 170 518

Mamy taką myśl, że w naszej placówce jest jeszcze wiele nieodkrytych talentów, również dziennikarskich, dlatego nasze wpisy będziemy tworzyć z samym podopiecznymi projektu. Słowem wstępu – realizujemy projekt „Można Inaczej – wsparcie dzieci i młodzieży poprzez utworzenie i prowadzenie placówek wsparcia dziennego w formie pracy podwórkowej”, który dofinansowują Fundusz Europejskie i Urząd Miejski w Gliwicach. Placówek jest sześć, a w związku z tym – cała masa projektów, wydarzeń i przygód.

 

Dziś prezentuje się placówka numer 1 – ok. ul. Świętokrzyskiej:
 

Naszą Placówkę dzieci nazwały „Tictoki” – pewnie dlatego, że nosa nie potrafią oderwać od telefonów i nagrywania zwolnionych ruchów do popularnych singli (zaznaczając, że nie wszyscy! – Miłosz kazał to napisać). Tym samym starają się zrozumieć, że świat może być piękny, że życie przed nimi a przydzielanie serduszek innym obserwatorom na kanale to nie wszystko na co ich stać. No właśnie. Kiedy już każdy został dowartościowany, zapytałam gdzie ta nasza placówka się właściwie znajduje. Dzieci zgodnie odparły, że w samym centrum Gliwic, a najczęściej to przebywamy na boisku i w świetlicy należącej do szkoły numer 9 przy ulicy Sobieskiego.

Idąc dalej tropem detektywa, zapytałam swoją grupę co robimy na zajęciach. Odpowiedzi były różne, ogólnie rzecz biorąc: „gramy w gry, wychodzimy na różne wyjścia, rysujemy, malujemy, tworzymy najdziwniejsze rzeczy, projektujemy modę, bawimy się, poznajemy nowych ludzi i uczymy wszystkiego co popadnie”. Myślę, że skromnie można jeszcze dodać do tej listy rozśmieszanie się nawzajem, kłócenie i godzenie w ciągu tej samej minuty, podróże małe i duże, poznawanie nowych miejsc w Gliwicach, nauka szacunku, współpracy, koleżeństwa i budowanie w sobie poczucia własnej wartości (obojętnie jakby to górnolotnie nie brzmiało) – po prostu organizacja czasu wolnego to zaledwie początek. Największa satysfakcja jest kiedy dzieci potrafią podziękować za coś co się im dało albo kiedy mogę dostrzec, że da się ich czymś zainteresować. Po prostu. A jeśli mowa o zainteresowaniu, na pytanie którą wycieczkę wspominają najlepiej, odpowiedzieli: Kraków, restauracja PKP i House of Air. Tak, edukacja najważniejsza.
 

Prawda jest jednak, że energią którą mają w sobie potrafią błyskawicznie zarazić drugiego człowieka. Ciężko jest przyjść w złym humorze i wyjść w takim samym. Serio. To już dużo łatwiej przyjść w dobrym i… Okey. Następne pytanie. Jak można opisać każdego z uczestnika zajęć?

 

„W naszej grupie można spotkać różne osobowości. Są wariatki, spokojne dusze, bystrzaki, sportowcy, muzycy, tancerki, artyści a nawet poeci. Każdy jest wyjątkowy i jedyny w swoim rodzaju. Fajnie, że jest możliwość spotkania się po lekcjach i zrobienia czegoś wspólnymi siłami”.

Na sam koniec z czystej ciekawości, zahaczyłam o ich marzenia zajęciowe. Miałam na myśli specjalne wyjścia, poznanie nowych ludzi, uczestnictwo w warsztatach i tym podobne. Wszystko co może udałoby się w przyszłości zorganizować, a coś na czym w głębi serca naprawdę im zależy. Jedna z odpowiedzi nie była dla mnie zaskoczeniem, reszta całkiem odwrotnie. Usłyszałam bowiem o wyjściu do parku trampolin w M1, zorganizowaniu spotkania z Robertem Lewandowskim, wzięcia udziału w warsztatach robienia ciastek oraz nagraniu wspólnego Tictoka z wszystkimi dziećmi z GTW. Piękne? Piękne! Jak praca z tymi małymi wariatami.

 

Autorzy: Hania, Elena, Miłosz, Agata i pani Kaja